KIEDY Przez jakiś czas byłem wolny od prób i pokus, przyznaję, myślałem, że to znak wzrastania w świętości… w końcu chodzenie śladami Chrystusa!
… Aż Ojciec delikatnie opuścił moje stopy na ziemię męka. I znowu zdałem sobie sprawę, że sam stawiam tylko małe kroki, potykając się i tracąc równowagę.
Bóg mnie nie poniża, bo już mnie nie kocha ani nie opuszcza. Raczej uznaję, że największe postępy w życiu duchowym są czynione, nie skaczą do przodu, ale w góręz powrotem w Jego ramiona.