I myślał, że ruch uliczny w Rzymie był dziki. Ale myślę, że Paryż jest bardziej szalony. Przyjechaliśmy do centrum stolicy Francji dwoma pełnymi samochodami na obiad z członkiem ambasady amerykańskiej. Miejsca parkingowe tej nocy były tak rzadkie jak śnieg w październiku, więc ja i drugi kierowca zostawiliśmy nasz ludzki ładunek i zaczęliśmy jeździć po bloku, mając nadzieję, że zwolni się miejsce. Wtedy to się stało. Straciłem miejsce drugiego samochodu, skręciłem w złym zakręcie i nagle się zgubiłem. Jak astronauta uwolniony w kosmosie, zacząłem być wciągany na orbitę ciągłych, niekończących się, chaotycznych strumieni paryskiego ruchu.