Wielka nadzieja

 

MODLITWA jest zaproszeniem do osobistej relacji z Bogiem. W rzeczywistości,

…modlitwa is żywa relacja dzieci Bożych z ich Ojcem… -Katechizm Kościoła Katolickiego (KKK), n. 2565

Ale tutaj musimy uważać, abyśmy świadomie lub nieświadomie nie zaczęli postrzegać naszego zbawienia jedynie jako sprawy osobistej. Istnieje również pokusa ucieczki ze świata (contemptus mundi), ukrywając się, aż minie burza, podczas gdy inni giną z braku światła, które by ich prowadziło w ich własnej ciemności. To właśnie te indywidualistyczne poglądy dominują we współczesnym chrześcijaństwie, nawet w gorących kręgach katolickich, i skłoniły Ojca Świętego do zajęcia się tym w swojej ostatniej encyklice:

Jak mogła rozwinąć się myśl, że przesłanie Jezusa jest wąsko indywidualistyczne i skierowane tylko do każdej osoby z osobna? Jak doszliśmy do takiej interpretacji „zbawienia duszy” jako ucieczki od odpowiedzialności za całość i jak doszliśmy do wniosku, że projekt chrześcijański jest egoistycznym poszukiwaniem zbawienia, które odrzuca ideę służenia innym? —POPIE BENEDYKTA XVI, Spe Salvi (zapisane w nadziei), rz. 16

 

WIELKA NADZIEJA

Często prowadzono mnie do określania wydarzeń i przyszłych wydarzeń w naszych czasach jako „wielkich”. Na przykład, "Wielka siatka" albo "Wielkie próby„Jest też to, co Ojciec Święty nazywa„ wielką nadzieją ”. I to jest głównym powołaniem każdego z nas, który nosi tytuł„ chrześcijanina ”:

Nadzieja w sensie chrześcijańskim jest zawsze nadzieją także dla innych. —POPIE BENEDYKTA XVI, Spe Salvi (zapisane w nadziei), rz. 34

Ale jak możemy dzielić się tą nadzieją, jeśli sami jej nie posiadamy lub przynajmniej nie zdajemy sobie z tego sprawy? Dlatego konieczne jest, abyśmy my modlić się. Ponieważ w modlitwie nasze serca są coraz bardziej wypełnione wiara. I…

Wiara jest substancją nadziei… słowa „wiara” i „nadzieja” wydają się zamienne. —POPIE BENEDYKTA XVI, Spe Salvi (zapisane w nadziei), rz. 10

Czy widzisz, dokąd zmierzam z tym wszystkim? Bez nadzieję w nadchodzącej ciemności nastąpi rozpacz. To jest ta nadzieja w tobie, to światło Chrystusa płonący jak pochodnia na wzgórzu, który przyciągnie zrozpaczone dusze do twojego boku, gdzie wskażesz je Jezusowi, nadziei zbawienia. Ale trzeba mieć tę nadzieję. I nie wynika to po prostu ze świadomości, że żyjemy w czasach dramatycznych zmian, ale z wiedzy Go kto jest autorem zmiany.

Zawsze bądź gotów udzielić wyjaśnienia każdemu, kto poprosi cię o powód do nadziei. (1 Piotra 3:15)

Chociaż ta gotowość z pewnością pociąga za sobą mentalne przygotowanie do przemawiania „w sezonie lub poza nim”, musimy też mieć coś do powiedzenia! A jak możesz mieć coś do powiedzenia, jeśli nie wiesz, co mówisz? Poznać tę nadzieję, to ją spotkać. I nadal Go spotykać jest wezwane Modlitwa.

Często, szczególnie w obliczu prób i duchowej oschłości, możesz tego nie robić czuć jak masz wiarę, a nawet nadzieję. Ale w tym tkwi wypaczenie tego, co to znaczy „mieć wiarę”. Być może na ten pogląd wpłynęły sekty ewangeliczne, które przekręcają Pismo Święte według własnego uznania - teologia „nazwij to i domagaj się”, w której trzeba pracować nad spienieniem swojej „wiary”, a tym samym otrzymać wszystko, czego pragnie. Nie to znaczy mieć wiarę.

 

SUBSTANCJA

W tym, co jest monumentalnym wyjaśnieniem błędnie zinterpretowanego Pisma Świętego, Ojciec Święty wyjaśnia następujący fragment Listu do Hebrajczyków 11: 1:

Wiara jest substancją (obrzęk) rzeczy, na które liczyliśmy; dowód rzeczy niewidzianych.

To słowo „hypostatis” miało być tłumaczone z języka greckiego na łacinę wraz z tym terminem substancja lub „substancja”. Oznacza to, że tę wiarę w nas należy interpretować jako obiektywną rzeczywistość - jako „substancję” w nas:

… Jest już w nas to, czego się spodziewamy: całe, prawdziwe życie. I właśnie dlatego, że sama rzecz jest już obecna, ta obecność tego, co ma nadejść, stwarza również pewność: ta „rzecz”, która musi nadejść, nie jest jeszcze widoczna w świecie zewnętrznym (nie „pojawia się”), ale z powodu faktu że jako rzeczywistość początkową i dynamiczną nosimy ją w sobie, pewne jej postrzeganie zaistniało już teraz. —POPIE BENEDYKTA XVI, Spe Salvi (zapisane w nadziei), rz. 7

Z kolei Marcin Luter rozumiał ten termin nie w tym obiektywnym sensie, ale subiektywnie jako wyraz wewnętrznej postawa. Ta interpretacja wkradła się do katolickich interpretacji biblijnych, gdzie we współczesnych tłumaczeniach subiektywny termin „przekonanie” zastąpił obiektywne słowo „dowód”. Nie jest to jednak tak dokładne: mam nadzieję w Chrystusie, ponieważ posiadam już „dowód” tej nadziei, a nie tylko przekonanie.

Ta wiara i nadzieja są duchową „substancją”. Nie jest to coś, co wypracowuję za pomocą mentalnych argumentów lub pozytywnego myślenia: jest to dar Ducha Świętego udzielony na chrzcie:

On nałożył na nas swoją pieczęć i dał nam swojego Ducha w naszych sercach jako gwarancję. (2 Kor 1, 22)

Lecz bez modlitwa, wciągając sok Ducha Świętego z Chrystusa Winorośli do mojej duszy, dar może zostać przesłonięty przez tępe sumienie lub nawet utracony przez odrzucenie wiary lub grzech śmiertelny. Poprzez modlitwę - która jest wspólnotą miłości - ta „substancja” wzrasta, a więc i moja nadzieja:

Nadzieja nas nie zawodzi, ponieważ miłość Boża została rozlana w naszych sercach przez Ducha Świętego, który został nam dany. (Rz 5)

Ta substancja jest „olejem”, którym napełniamy nasze lampy. Ponieważ jednak substancja ma pochodzenie Boskie, nie można jej zdobyć samą siłą woli, tak jakby Bóg był kosmicznym automatem sprzedającym. Raczej to staje się dzieckiem pokory i poszukuje przede wszystkim Królestwa Bożego, zwłaszcza przez modlitwę i Najświętszą Eucharystię, aby „olej radości” był hojnie wlewany do waszych serc.

 

NADZIEJA DLA INNYCH

Więc widzisz, chrześcijaństwo to podróż w nadprzyrodzone,
albo raczej, nadprzyrodzone podróże do duszy: Chrystus przychodzi z Ojcem do serca tego, kto spełnia Jego wolę. Kiedy to się dzieje, Bóg nas zmienia. Jak mogę się nie zmienić, kiedy Bóg zamieszkuje we mnie, a ja staję się świątynią Ducha Świętego? Ale jak napisałem Zostać rozwiązany, ta łaska nie przychodzi tanio. Uwalnia się poprzez ciągłe poddanie się Bogu (wierze). A łaska (nadzieja) jest dana nie tylko nam, ale także innym:

Modlitwa nie oznacza wyjścia poza historię i wycofania się do własnego, prywatnego kąta szczęścia. Kiedy modlimy się właściwie, przechodzimy proces wewnętrznego oczyszczenia, który otwiera nas na Boga, a tym samym na naszych bliźnich… W ten sposób przechodzimy oczyszczenia, przez które otwieramy się na Boga i jesteśmy przygotowani do służby bliźnim istoty ludzkie. Stajemy się zdolni do wielkiej nadziei i w ten sposób stajemy się sługami nadziei dla innych. —POPIE BENEDYKTA XVI, Spe Salvi (zapisane w nadziei), rz. 33, 34

Innymi słowy, stajemy się żyjące studnie z którego inni mogą pić Życie, które jest naszą nadzieją. Musimy stać się żywą studnią!

 

DALSZE CZYTANIE:

Opublikowany w DOM, DUCHOWOŚĆ.